wtorek, 22 kwietnia 2014

Bez tytułu....

Są chwile, których nie doceniamy póki trwają... Zdaje się, że po prostu być muszą... Koleją rzeczy mijają i wówczas zaczyna nam ich brakować... Nagle problemy, które wcześniej zdawały się być nie do rozwiązania, rozwiązują się same, ale niestety ich miejsce zajmują inne - te dorosłe, poważne, spędzające sen z powiek, a ich rozwikłanie staje się sprawą życia lub śmierci... Zapominamy wówczas o całym świecie, bo to MY zdajemy się być całym światem... Nie liczy się wówczas nikt, poza NAMI samymi i poza tymi, których do naszego ŚWIATA chcemy zaprosić... Nieważne, że ktoś odrzuci to zaproszenie: ma być jego częścią i tyle! Idealizujemy GO do końca, odrzucając całą resztę. Bo ta RESZTA nie pasuje do mojego ŚWIATA, a raczej do wyobrażeń o nim... MIŁOŚĆ, PRZYJAŹŃ.... przecież już komuś przypisaliśmy te role... A jeżeli ten KTOŚ nie sprawdzi się w roli, którą MIAŁ pełnić w naszym życiu? Któż z nas zastanowi się, na ile była ona zgodna z jego planami i marzeniami? A może nie zauważyliśmy, że KTOŚ i nam przypisał role, o których nawet nie śniliśmy?
Zawiedliśmy?
Rozczarowaliśmy?
A może.... nie zauważyliśmy, że tych najważniejszych życiowych ról wcale nie trzeba przypisywać? PRZYJACIEL w danym momencie jest, albo go nie ma... I nikt nie powiedział, że MUSIAŁ być od zawsze... Pozostaje jedynie marzyć, by pozostał jak najdłużej.... SAM od siebie....