poniedziałek, 2 czerwca 2014

Moje marzenia.... i "ZACZATOWANI" część 1.

Wiele, wiele lat temu marzyłam o tym, by napisać książkę... Z racji tego, że marzenia bez naszej pomocy nie do końca mają ochotę się spełniać, nawet spróbowałam pisać :) Dziś wiem, że było to bardzo, bardzo nieporadne, ale nie zmienia to faktu, że SENTYMENT pozostał :) Dlatego dziś część pierwsza tego, co przed laty zatytułowałam jako "ZACZATOWANI"... To tak prawie z dedykacją dla kilku osób... Łudzę się, że może kiedyś na emeryturze będę miała czas i większy zapał do pisania :)



ZACZATOWANI

        Pytałeś, jaka jestem... Śmiałeś się do samego siebie, a ja milczałam. Sekundę, dwie, trzy, całą wieczność. Jak opisać siebie komuś tak odległemu, że wręcz nierealnemu? Komuś, od kogo dzielą mnie setki kilometrów... Wyjątkowo długich kilometrów...
 W jaki sposób wyrazić brąz moich oczu, ciepły chłodem smutku? Jak w kilku słowach opowiedzieć ci o wietrze, który rozwiewa moje włosy pieszcząc je każdym swym oddechem? Jak opisać swój uśmiech, tak rzadko ostatnio goszczący na mojej twarzy? A barwę mego głosu? Gest dłoni odgarniającej włosy? Zamyślenie, rozmarzenie, czoło zmarszczone w gniewie, radość rozbłyskującą w mych oczach iskrami?
 Obcemu mężczyźnie, siedzącemu przed innym monitorem komputera, nie da się tego przekazać... Jestem zbyt skomplikowanym zbiorem myśli, uczuć, słów i gestów... Zbyt zawiłym labiryntem... I tak pogubiłbyś się w nim... Więc dla twojego dobra lepiej, że nie potrafię tego wszystkiego oddać słowami.



      Moje milczenie było dla ciebie znakiem wahania, niepewności, niewiary w samą siebie. Na monitorze odczytałam krótkie zdanie:
-  Uważaj, bo się zakochasz...
   Usta otwarte ze zdziwienia, wytrzeszczone oczy... Twoja ironia i moje niedowierzanie... Jak taka myśl mogła przemknąć ci przez głowę?
-  Jak się zakocham?
Siedziałam z wyjątkowo głupią miną.
- No zwyczajnie. Nagle będzie ci brakowało mojej paskudnej gęby, będziesz tęskniła i cierpiała.
         Prawie bezdech...  Po chwili, trwającej zaledwie ułamki sekundy, parsknęłam śmiechem.
-  Uważaj, żebyś to ty się nie zakochał.
         Odpowiedź znowu przeszła moje najśmielsze oczekiwania.
          - To tak wysoko się oceniasz?
Chwila konsternacji i niespodziewanie wzbierające oburzenie. Jak śmiałeś? Kim ty do cholery jesteś, żeby zadawać mi takie pytania? Uważasz siebie za kogoś lepszego? Jakim prawem? Książę z bajki? James Bond, Bogusław Linda, czy jeszcze inne uosobienie męskości? Wzdychają do ciebie panienki??? Ich problem... Źle facet trafiłeś... To nie ja... Na mnie nie licz...
-  Wcale siebie nie oceniam. Od tego są inni, a każdy ma swój gust. Jestem sobą...
Zastanawiałam się, o co mogę Ciebie zapytać... Tradycyjny zestaw pytań w stylu skąd jesteś, jak masz na imię, ile masz lat? Nie, chyba nawet wtedy jeszcze tak nie potrafiłam... To były początki mojej przygody z siecią, ale od czegoś trzeba było zacząć. Żona, dzieci... Bez sensu...
-  Jakie masz zainteresowania? – jejku, jeszcze głupsze pytanie, ale za późno... Już ci je zadałam... Idiotyzm...
Tym razem chyba to ty zawahałeś się przed odpowiedzią... No tak, trzeba było porządnie mi dowalić za taką bzdurę.
-  Hmmm... Wiesz co? Nie będę ukrywał, że uwielbiam seks, ale nie chciałbym Ciebie tym zrazić, więc zapomnij o tym.
 No faktycznie... Zbaraniałam...
          A ty po prostu wyśmienicie się bawiłeś. W sumie bawiliśmy się oboje. I nie byłoby niczego złego w tym wszystkim, gdybyś nie przekroczył pewnej granicy... Zacząłeś zagrażać mojemu „ja”... Próbowałeś mi wmówić, że coś jest nie tak z moją samooceną, bo przecież jak ja mogłam zasugerować, że taki facet jak ty, mógłby się zakochać. To nawet nie chodziło już o to, że nie podobał ci się pomysł z szalonym zauroczeniem moją osobą. O nie... Ty po prostu byłeś ponad tym wszystkim. Ponad wszelkimi uczuciami, ponad miłością. Pan i władca uwielbiany i kochany, ale nie dający nic w zamian. Odpowiedziałeś mi wówczas wprost, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, że jesteś uodporniony na miłość.
      Nie mówiłeś tylko,  jak, kiedy i gdzie rozdają szczepionki chroniące przed bezsennymi nocami, cichymi westchnieniami, umieraniem z miłości. Opowiadałeś za to, jak istotnym elementem twojego życia są kobiety, a właściwie związki z nimi i to koniecznie związki bez zobowiązań.
-  Nie ma nic wspanialszego – śledziłam wystukiwane przez ciebie słowa. – Podoba mi się kobieta, a ja jej i ustalamy, że idziemy razem do łóżka. Seks, seks i jeszcze raz seks. I tak do oporu. A potem się rozchodzimy i już nigdy więcej się nie spotykamy...
Faktycznie te twoje pseudo-filozoficzne wywody zaskakiwały mnie coraz bardziej.
Wspominałeś – niby mimochodem – jak to łatwo znaleźć kochankę. Wychodzisz na ulicę, a one same rzucają się na ciebie. Kurczę, chyba większość facetów by tak chciała, a ta mniejszość też – tylko się do tego nie przyznają. Moje sugestie, że przecież kochanka sporo kosztuje, zbywałeś śmiechem. Nie było dla ciebie żadnych ograniczeń? Znowu próbowałeś wspaniale się bawić moim kosztem. Czułam to, ale tym razem ja niespodziewanie poczułam się jak dziecko, któremu ktoś podarował nową zabawkę. Nie próbowałam dociekać prawdy. Tak chyba było wygodniej... Przyjęłam twoje opowiadania jakby były bajkami na dobranoc. Uśmiechałam się do samej siebie czytając je. W którymś momencie zaczęłam się zastanawiać, czy jednak nie ma w nich czegoś prawdziwego, a jeśli tak, to być może po prostu nasze światy tak bardzo się od siebie różnią... Wartości, w które wierzyłam, w twoim świecie nie miały znaczenia. Poczułam się jak postać z innej bajki... Ale nie dałam tego po sobie poznać. Zrobiło mi się tylko troszkę smutno... Może jakby ktoś przyciął mi skrzydła? W sumie jeszcze do niedawna wierzyłam w miłość i przyjaźń... I teraz nagle wszystko ma się zawalić z łoskotem?
     Wówczas rozpoczęła się bardzo niebezpieczna gra. Nie zdawałam sobie z tego sprawy. Tak naprawdę jeszcze dużo czasu musiało upłynąć, bym to zrozumiała. I to wcale nie ty mi to uświadomiłeś. Sama też do tego nie doszłam. Potrzebowałam czyjejś pomocy, pewnego drogowskazu, by zrozumieć coś tak oczywistego. Tymczasem podjęłam twoje wyzwanie i twoja zabawa była również moją... Dawała mi niesamowicie dużo satysfakcji. Śmialiśmy się i żartowaliśmy razem. W którymś momencie uwierzyłam, że ty nie potrafisz się zakochać, że twoje życie jest jednym pasmem zabaw i  przyjemności.
Zrezygnowałam już z próby odpowiedzi na twoje pytanie „Jaka jesteś?”... Bo co miałam napisać? Że jestem kobietą z innego świata aniżeli twój? Że jestem kopciuszkiem, dla którego bal dawno się skończył? Musiałabym jeszcze pewnie dodać, że przeoczyłam swoją szansę... Że nie ma już dla mnie miejsca na wielkim balu... A może po prostu dobra wróżka nie zjawiła się w odpowiednim czasie, by móc odmienić moje życie...

10 komentarzy:

  1. ...przez moment zastanawiałam się co napisać,ciśnie mi się wiele słów na usta...szukam odpowiedzi pomiędzy wierszami i?czekam,z niecierpliwością czekam co dalej :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Za takie życzenia, chyba nie powinno się dziękować <3

      Usuń
  3. Pisz dalej, zaczytałam się, tak pięknie piszesz. Ja chcę książkę całą. A książę faktycznie był pewny siebie i niebezpieczny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ktoś wspominal o części drugiej :]

    OdpowiedzUsuń