piątek, 28 lutego 2014

Szybki obiad... Tym razem wszystko przez to LENISTWO :)

No i tak dzisiaj dopadła mnie szara rzeczywistość... Wyjątkowo szara, bo zawładnęło mną zwyczajne lenistwo (o nadzwyczajnym może kiedyś ;)... Najczęściej TO się zdarza w piątkowe popołudnia, po prawie pięciu dniach życia na wysokich obrotach i przed dwoma kolejnymi. Przez dwa najbliższe dni nie będę musiała chociaż zrywać się skoro świt, by przed pracą zdążyć wyprawić (i ewentualnie rozwieźć) dzieci do szkoły i przedszkola. W każdym bądź razie dopadło mnie tzw. zmęczenie materiału, a skoro tak, to trzeba ograniczyć wysiłek do minimum. Jak na złość dzieci marudzą, kłócą się lub szaleją w najlepsze. Jakby dokładnie wyczuwały, kiedy mama nie ma sił, by stawiać je do pionu...


W jaki sposób ułatwić sobie przebrnięcie przez TAKIE właśnie dni? Jedna z moich zasad to: SZYBKI OBIAD. Ja wiem, że to profanacja posiłków, a raczej Królestwa KUCHNIĄ zwanego, ale nieraz po prostu inaczej się nie da. Zresztą pomysły na szybkie obiady bywają poszukiwane i w innych okolicznościach. I nie jest to żaden problem, gdy gdzieś  nam w głowie świta jakiś pomysł i gdy akurat dysponujemy tym, co niezbędne do jego zrealizowania (wysiłek ograniczamy do MINIMUM, więc wychodzenie choćby do osiedlowego sklepu, nie jest wskazane).

A ja dziś miałam właśnie TO szczęście, że obiad leżał w moich skromnych zapasach, które lubię po prostu mieć :) Tym "drobiazgiem", który przyczynił się dzisiaj do uszczęśliwienia mej osoby, okazały się.... PLACKI ZIEMNIACZANE firmy SYS. Pierwsze i drugie spotkanie z nimi miałam zaliczone już wcześniej. Skusiłam się na ich zakup w sklepie internetowym. Niestety w sklepach w moim mieście na próżno ich szukać, a szkoda :( Zakupy przez internet mają to do siebie, że - jeśli doliczymy przesyłkę - przepłacamy :( I tu właśnie miałam kolejne SZCZĘŚCIE: NIE PRZEPŁACIŁAM, bo trafiłam na rewelacyjną promocję związaną z wprowadzaniem nowego produktu na rynek :) Nie dość, że cena promocyjna, to jeszcze przesyłka gratis :) I tym to sposobem placki ziemniaczane zanim dzisiaj wylądowały na naszych talerzach, leżały grzecznie w spiżarce czekając na swoją kolej. 

Wystarczyło wysypać proszek z torebek do miski, dolać wody i dodać jajko, poczekać 10 minut, żeby ciut skrobia napęczniała i już można było przystąpić do smażenia. Jeśli ktoś chce się oburzać na moje lenistwo to bardzo proszę :) Warto jedynie, żeby ten KTOŚ wiedział, że produkty firmy SYS są w 100% naturalne - żadnych konserwantów czy zbędnych dodatków :) Prawie jak babcina kuchnia :)


Pycha!!! Chociaż i tak moimi ulubionymi będą te nieobecne na zdjęciu, czyli... ze szpinakiem :) Zjadły się w pierwszej kolejności w czasie, gdy blog był tylko na etapie planów :)

Początki, czyli o czym chcę pisać...

Mój blog rodził się w bólach i nie powiem, żeby było lekko. Od zawsze wiedziałam, że chcę pisać i wiedziałam, o czym ma być to pisanie. Mijały jednak nie tylko tygodnie i miesiące, ale... lata. Zawsze brakowało kopniaka, który widocznie byłby najlepszą motywacją. Skoro jednak się go nie doczekałam, to stwierdziłam, że na nic takie czekanie... Czas ucieka, chwile umykają, a mój blog do dzisiaj pozostawał w sferze marzeń. Nadeszła pora, by to zmienić...


Jak padło na nazwę mojego bloga? Zawsze marzyłam o tym, by pisać o życiu, jakie wiedzie większość z nas: dom, dzieci, praca... Takie życie znam od podszewki, a więc od strony wyborów przed którymi człowiek codziennie staje, trosk, które spędzają nieraz sen z powiek, i radości, które składają się na te nasze mniejsze i większe SZCZĘŚCIA. Ale CODZIENNOŚĆ to też czas spędzony w kuchni, to moje ukochane książki, zabawy z dziećmi i długie rozmowy z nimi... To błogie chwile relaksu, pielęgnacja własnego ciała, makijaż... Jednak, gdy przed dwoma laty wspomniałam komuś znajomemu, o czym chciałabym pisać na blogu, usłyszałam, że to tematy "niechodliwe" jeśli są wrzucone do jednego worka. Owszem, blogi tematyczne są w cenie i mają wielu odwiedzających, ale blogi, na których pisze się o wszystkim, podobno są omijane z daleka. Nie wiem ile jest w tym prawdy, ale nie potrafię zrezygnować z pisania o tym, co kocham, czyli o życiu... Tak jak każdy miewam lepsze i gorsze dni. Nieraz mam ochotę zamknąć się przed całym światem, albo uciec gdzieś daleko, ale to na szczęście mieści się w granicach normy i po prostu sobie mija :)