Wiele, wiele lat temu marzyłam o tym, by napisać książkę... Z racji tego, że marzenia bez naszej pomocy nie do końca mają ochotę się spełniać, nawet spróbowałam pisać :) Dziś wiem, że było to bardzo, bardzo nieporadne, ale nie zmienia to faktu, że SENTYMENT pozostał :) Dlatego dziś część pierwsza tego, co przed laty zatytułowałam jako "ZACZATOWANI"... To tak prawie z dedykacją dla kilku osób... Łudzę się, że może kiedyś na emeryturze będę miała czas i większy zapał do pisania :)
ZACZATOWANI
Pytałeś, jaka jestem... Śmiałeś się do samego siebie, a ja
milczałam. Sekundę, dwie, trzy, całą wieczność. Jak opisać siebie komuś tak
odległemu, że wręcz nierealnemu? Komuś, od kogo dzielą mnie setki kilometrów...
Wyjątkowo długich kilometrów...
W jaki sposób wyrazić brąz moich
oczu, ciepły chłodem smutku? Jak w kilku słowach opowiedzieć ci o wietrze,
który rozwiewa moje włosy pieszcząc je każdym swym oddechem? Jak opisać swój
uśmiech, tak rzadko ostatnio goszczący na mojej twarzy? A barwę mego głosu? Gest
dłoni odgarniającej włosy? Zamyślenie, rozmarzenie, czoło zmarszczone w
gniewie, radość rozbłyskującą w mych oczach iskrami?
Obcemu mężczyźnie, siedzącemu przed
innym monitorem komputera, nie da się tego przekazać... Jestem zbyt
skomplikowanym zbiorem myśli, uczuć, słów i gestów... Zbyt zawiłym
labiryntem... I tak pogubiłbyś się w nim... Więc dla twojego dobra lepiej, że
nie potrafię tego wszystkiego oddać słowami.
Moje milczenie było dla ciebie znakiem wahania, niepewności, niewiary w samą siebie. Na monitorze odczytałam krótkie zdanie:
- Uważaj, bo się zakochasz...
Usta otwarte ze zdziwienia, wytrzeszczone oczy...
Twoja ironia i moje niedowierzanie... Jak taka myśl mogła przemknąć ci przez
głowę?
- Jak się zakocham?
Siedziałam
z wyjątkowo głupią miną.
- No zwyczajnie. Nagle będzie ci brakowało mojej
paskudnej gęby, będziesz tęskniła i cierpiała.
Prawie
bezdech... Po chwili, trwającej zaledwie
ułamki sekundy, parsknęłam śmiechem.
- Uważaj, żebyś to ty się nie zakochał.
Odpowiedź znowu przeszła moje najśmielsze oczekiwania.
- To tak
wysoko się oceniasz?
Chwila konsternacji i
niespodziewanie wzbierające oburzenie. Jak śmiałeś? Kim ty do cholery jesteś,
żeby zadawać mi takie pytania? Uważasz siebie za kogoś lepszego? Jakim prawem?
Książę z bajki? James Bond, Bogusław Linda, czy jeszcze inne uosobienie
męskości? Wzdychają do ciebie panienki??? Ich problem... Źle facet trafiłeś...
To nie ja... Na mnie nie licz...
- Wcale siebie nie oceniam. Od tego są inni, a każdy ma
swój gust. Jestem sobą...
Zastanawiałam
się, o co mogę Ciebie zapytać... Tradycyjny zestaw pytań w stylu skąd jesteś,
jak masz na imię, ile masz lat? Nie, chyba nawet wtedy jeszcze tak nie
potrafiłam... To były początki mojej przygody z siecią, ale od czegoś trzeba
było zacząć. Żona, dzieci... Bez sensu...
- Jakie masz zainteresowania? – jejku, jeszcze głupsze
pytanie, ale za późno... Już ci je zadałam... Idiotyzm...
Tym
razem chyba to ty zawahałeś się przed odpowiedzią... No tak, trzeba było
porządnie mi dowalić za taką bzdurę.
- Hmmm... Wiesz co? Nie będę ukrywał, że uwielbiam seks,
ale nie chciałbym Ciebie tym zrazić, więc zapomnij o tym.
No
faktycznie... Zbaraniałam...
A ty po prostu wyśmienicie się bawiłeś. W sumie
bawiliśmy się oboje. I nie byłoby niczego złego w tym wszystkim, gdybyś nie
przekroczył pewnej granicy... Zacząłeś zagrażać mojemu „ja”... Próbowałeś mi
wmówić, że coś jest nie tak z moją samooceną, bo przecież jak ja mogłam
zasugerować, że taki facet jak ty, mógłby się zakochać. To nawet nie chodziło
już o to, że nie podobał ci się pomysł z szalonym zauroczeniem moją osobą. O
nie... Ty po prostu byłeś ponad tym wszystkim. Ponad wszelkimi uczuciami, ponad
miłością. Pan i władca uwielbiany i kochany, ale nie dający nic w zamian.
Odpowiedziałeś mi wówczas wprost, jakby to była najnormalniejsza rzecz na
świecie, że jesteś uodporniony na miłość.
Nie mówiłeś tylko,
jak, kiedy i gdzie rozdają szczepionki chroniące przed bezsennymi
nocami, cichymi westchnieniami, umieraniem z miłości. Opowiadałeś za to, jak
istotnym elementem twojego życia są kobiety, a właściwie związki z nimi i to
koniecznie związki bez zobowiązań.
- Nie ma nic wspanialszego – śledziłam wystukiwane przez
ciebie słowa. – Podoba mi się kobieta, a ja jej i ustalamy, że idziemy razem do
łóżka. Seks, seks i jeszcze raz seks. I tak do oporu. A potem się rozchodzimy i
już nigdy więcej się nie spotykamy...
Faktycznie te twoje
pseudo-filozoficzne wywody zaskakiwały mnie coraz bardziej.
Wspominałeś – niby mimochodem – jak to łatwo znaleźć
kochankę. Wychodzisz na ulicę, a one same rzucają się na ciebie. Kurczę, chyba
większość facetów by tak chciała, a ta mniejszość też – tylko się do tego nie
przyznają. Moje sugestie, że przecież kochanka sporo kosztuje, zbywałeś
śmiechem. Nie było dla ciebie żadnych ograniczeń? Znowu próbowałeś wspaniale się
bawić moim kosztem. Czułam to, ale tym razem ja niespodziewanie poczułam się
jak dziecko, któremu ktoś podarował nową zabawkę. Nie próbowałam dociekać
prawdy. Tak chyba było wygodniej... Przyjęłam twoje opowiadania jakby były
bajkami na dobranoc. Uśmiechałam się do samej siebie czytając je. W którymś
momencie zaczęłam się zastanawiać, czy jednak nie ma w nich czegoś prawdziwego,
a jeśli tak, to być może po prostu nasze światy tak bardzo się od siebie
różnią... Wartości, w które wierzyłam, w twoim świecie nie miały znaczenia.
Poczułam się jak postać z innej bajki... Ale nie dałam tego po sobie poznać.
Zrobiło mi się tylko troszkę smutno... Może jakby ktoś przyciął mi skrzydła? W
sumie jeszcze do niedawna wierzyłam w miłość i przyjaźń... I teraz nagle wszystko
ma się zawalić z łoskotem?
Wówczas rozpoczęła się bardzo niebezpieczna gra. Nie
zdawałam sobie z tego sprawy. Tak naprawdę jeszcze dużo czasu musiało upłynąć,
bym to zrozumiała. I to wcale nie ty mi to uświadomiłeś. Sama też do tego nie
doszłam. Potrzebowałam czyjejś pomocy, pewnego drogowskazu, by zrozumieć coś
tak oczywistego. Tymczasem podjęłam twoje wyzwanie i twoja zabawa była również
moją... Dawała mi niesamowicie dużo satysfakcji. Śmialiśmy się i żartowaliśmy
razem. W którymś momencie uwierzyłam, że ty nie potrafisz się zakochać, że
twoje życie jest jednym pasmem zabaw i
przyjemności.
Zrezygnowałam
już z próby odpowiedzi na twoje pytanie „Jaka jesteś?”... Bo co miałam napisać?
Że jestem kobietą z innego świata aniżeli twój? Że jestem kopciuszkiem, dla
którego bal dawno się skończył? Musiałabym jeszcze pewnie dodać, że przeoczyłam
swoją szansę... Że nie ma już dla mnie miejsca na wielkim balu... A może po
prostu dobra wróżka nie zjawiła się w odpowiednim czasie, by móc odmienić moje
życie...
wow :] ja chcę więcej :]
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń...przez moment zastanawiałam się co napisać,ciśnie mi się wiele słów na usta...szukam odpowiedzi pomiędzy wierszami i?czekam,z niecierpliwością czekam co dalej :)))
OdpowiedzUsuńobiecuję, że będzie ciąg dalszy :)
UsuńObys spełniła marzenia <3
OdpowiedzUsuńZa takie życzenia, chyba nie powinno się dziękować <3
UsuńPisz dalej, zaczytałam się, tak pięknie piszesz. Ja chcę książkę całą. A książę faktycznie był pewny siebie i niebezpieczny :-)
OdpowiedzUsuńTo może jutro część druga ;)
UsuńCzy ktoś wspominal o części drugiej :]
OdpowiedzUsuńups :) liczyłam na to, że zapomnicie :D
Usuń